Na początku marzyłam. Wyobrażałam
sobie, jak to będzie mieć dziecko, czy to będzie chłopiec czy
dziewczynka, jak zrobię test i przekażę radosną nowinę M., a
potem razem ogłosimy ją rodzinie (czy od razu, czy po I trymestrze,
jeszcze nie wiedziałam). Wyobrażałam sobie spacery, wspólne
wyjazdy, święta... Wszystkie dziewczyny w rodzinie miały
zapowiedziane, że moje wymarzone imię jest zarezerwowane...
Z czasem przestałam marzyć. Nawet się
nie zorientowałam kiedy. Nie pozwalałam sobie na to. Jak się
okazuje przez wiele lat.
Jakiś czas temu trafiłam na blog
Spragnionej Cudu. W okresie Wielkanocnym bodajże. Poruszyły mnie
rozważania drogi krzyżowej, które napisała dla małżonków
doświadczających niepłodności. Poruszyła mnie szczerość jej
wpisów i umiejętność oddania tego, co przeżywa w łączności z
Bogiem. W wierze. Poruszyło mnie to, że wybrała szablon ten sam,
który ja wybrałam, kiedy postanowiłam pisać bloga, dzieląc się
doświadczeniem obecności Boga w moim życiu. Zabrakło mi jednak
wtedy odwagi, by tak szczerze pisać, o tym, co przeżywam. Dla mnie
było za wcześnie.
Niedawno wróciłam na jej
bloga i trafiłam na ten fragment: Lubię ten czas po owulacji.
Jestem bardzo pozytywnie nastawiona, wręcz radosna. Pełna nadziei
oczekuję dobrych wieści. Nikt mi tego nie zabierze!
Nikt mi tego nie zabierze!
Zatrzymałam się...
Ja prawo do marzeń odebrałam
sobie sama. Z obawy o kolejne rozczarowanie i związany z nim ból. A
może z obawy, że jak będę chciała za bardzo to się nie
spełni...
Dziś jestem na
innym etapie. Wiem, że marzenia nie determinują rzeczywistości.
Wiem, że owszem są potrzebne, by się w życiu rozwijać, do czegoś
dążyć. Wiem, że:
Życie nie jest ani lepsze, ani gorsze od naszych marzeń; jest po prostu inne.
(William Szekspir)
I będę
marzyć. O moich dzieciach. O naszej rodzinie. O różnych etapach
macierzyństwa. O tym, jak urządzę dziecięcy pokoik. Bo tak jak
napisała Spragniona Cudu: Nikt mi tego nie zabierze!
A czas marzeń to piękny i radosny czas!
A że życie być
może potoczy się inaczej niż marzenia i że będę w nich
idealizować rzeczywistość? Pewnie tak. Ale będzie to życie o
marzenia bogatsze :)