sobota, 26 listopada 2016

Bogiem silni - na przekór trudnościom

Z racji moich doświadczeń w staraniach o dziecko, jestem wyczulona na temat macierzyństwa – w każdym aspekcie. Obserwuję i prywatne losy matek, i te nagłaśniane medialnie. Przyglądam się relacjom rodzinnym, wspieram ruchy pro-life. A te historie są bardzo różne. Nie próbowałam ich nigdy jakoś klasyfikować. Zastanawiam się jednak zawsze, co Bóg chce mi powiedzieć na ich podstawie... 

 

Siła płynąca z relacji z Bogiem

Idąc na pierwsze spotkanie we wspólnocie, nie znając nikogo, powiedziałam: Panie Boże, Ty mnie tu przyprowadziłeś, jestem. Ty wybrałeś dla mnie tych ludzi i mnie dla nich. Wiesz, co robisz. Nikt mnie o nic nie zapytał, mimo że byłam nowa. Trochę się zdziwiłam, ale i przyjęłam to z ulgą. Weszłam do grupy, która się znała. Też nie pytałam. Ich historie odkrywały się dla mnie powoli w ciągu wielu miesięcy, fragmentami i zdumiewały coraz bardziej. Poznałam matkę, która towarzyszyła swojej córce w umieraniu, matkę, która przy kolejnej ciąży usłyszała, że to już o dziecko za dużo i została sama, matkę, która się troszczy, bo jej córka ma problemy zdrowotne, matkę dwójki dzieci, której małżeństwo się sypie na całej linii... To co mnie zdumiewało to ich wewnętrzna siła – płynąca z bliskiej relacji z Bogiem. To roziskrzone oczy i modlitwa uwielbienia.


Wizja życia idealnego

Tęsknię za byciem matką, dom pełen życia, energii, głosów to pragnienie mojego serca. Jak go sobie wyobrażam? Trochę jak z filmu lub reklamy – pozytywnie, radośnie, w zgodzie, szacunku, miłości. Właśnie. A przecież nie wiem nawet, co się wydarzy w kolejnej minucie mojego życia. Nie znam drogi, którą pójdę. Zna ją Bóg. Jeśli nie jestem w stanie Mu zaufać teraz, w trudach niepłodności, w rzeczywistości w jakiej mnie powołuje i postawił, to co będzie dalej? Przyjdą kolejne sytuacje i będę się szamotać. Jedno się spełni, przyjdzie mi się zmierzyć z czymś innym. Tak jest.


Tylko Bóg zna odpowiedzi

W ostatnich dniach dotarły kolejne historie: o matce, która przez 9 lat starała się o dziecko, a zmarła, gdy dziecko miało lat 4; o wyczekanym dzieciątku, u którego po kilku miesiącach życia wykryto siatkówczaka i trwa walka o jego życie. Także o dziewczynie, która powiedziała, że musi zajść w ciążę do grudnia... i zaszła... Co będzie dalej? Dlaczego jej się udało, a wielu się nie udaje? Nie wiem, wie Bóg.


Towarzyszę małżeństwom, które w obliczu niepłodności wybrały inną drogę rodzicielstwa – adopcję. Piękna, dobra, niełatwa droga. Są zdecydowane, czekają z upragnieniem na swoje dzieci. I co? Nic... Nie ma dzieci, a rozgoryczenie narasta. Dlaczego Ci wspaniali ludzie napotykają kolejną ścianę? Nie wiem, wie Bóg.

Zawierzyć nie jest łatwo, ale to jedyna droga

Niełatwo jest zrezygnować ze swojej wizji życia i ze swoich planów, ba – pragnień i marzeń. I to tych dobrych (czemu rezygnować z czegoś dobrego?!). To przychodzi stopniowo. Powoli. Ale pokój serca można uzyskać tylko w bliskiej relacji z Ojcem. Bliskiej i żywej. Św. Augustyn mówił: niespokojne jest serce ludzkie dopóki nie spocznie w Bogu. Już wiem, że nasza natura jest słaba, nasze emocje silne i ten pokój nie jest stały – właśnie z powodu naszej słabości. Ale warto o niego zawalczyć, by nie zatracić samych siebie. Na dniu skupienia, o którym ostatnio pisałam, jedna z prelegentek użyła metafory morza – wzburzonego na powierzchni i spokojnego w głębinie. I o to trzeba zabiegać – o głęboką wiarę i więź z Bogiem, tak by żaden sztorm na powierzchni (ból, żal, gorycz, poczucie niesprawiedliwości, niepowodzenie) nie był w stanie ich naruszyć. Życiowych sztormów nie unikniemy. Pytanie, czy pozwolimy sobą szamotać jak wicher miota łódką, czy będziemy ratunku szukać w głębi, wiedząc, że sztorm przeminie...


Usłyszałam też mądre i piękne zdanie o sieci zależności między ludźmi – tak dużej i skomplikowanej, że nie jesteśmy w stanie jej objąć. Bóg prowadzi nie tylko nas. W Jego planie nasze ścieżki przecinają się ze ścieżkami wielu ludzi. My, skupieni na swoim życiu, nawet o tym nie myślimy. A Bóg wie, zna, kocha. 

Adwent 


Przed nami Adwent. Czas oczekiwania. Czas trudny dla wielu czekających (za?) długo. Postarajmy się pogłębić naszą relację z Ojcem. Nie pytajmy: dlaczego?, pytajmy: czego ode mnie oczekujesz? co mam zrobić? Pytajmy naszego Anioła Stróża. Wzywajmy Ducha Świętego. Prośmy o wstawiennictwo naszego świętego patrona. Nie po to, by spełnić nasze pragnienia. Ale by poznać wolę Boga wobec nas.

I o tym też posłuchajcie od o. Augustyna Pelanowskiego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz