W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, ale o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu...
piątek, 30 września 2016
środa, 28 września 2016
Normalnie nie wierzę w sny...
Sny miewam różne. Z
niektórych nie chcę się budzić, z innych chcę jak najszybciej. Jestem
przekonana, że są odbiciem mojej emocjonalnej osobowości, codziennych przeżyć,
ważnych spraw. I tylko w takim sensie w nie "wierzę".
Ale
są takie sny, które pamiętam jako takie na granicy jawy. Zdarzały mi się w
bardzo ważnych, trudnych momentach. I tylko te dokładnie pamiętam.
I
był taki jeden sen, ważny sen. Przyśnił się w czasie zupełnego relaksu, na
zagranicznym urlopie, gdzie myśli o tym, że na dziecko trzeba będzie czekać
długo, pojawiały się jak ulotne nitki babiego lata.
We
śnie mówiłam Mu o swoich pragnieniach posiadania dziecka. A On mnie okrył
płaszczem, przytulił i...dał zegarek, a potem powiedział, że nie czas na to, że
nie jesteśmy jeszcze gotowi, że będzie właściwy czas...
Od
tego snu minęło 5 lat. Dużo się wydarzyło, dużo spraw, których nigdy miało nie
być, ale były... dużo działań, dużo ludzi wokoło nas się przewinęło.
Dojrzałam?? Zmądrzałam?? Zawierzyłam??
Bardzo
często zastanawiam się, czy już jesteśmy gotowi, czy zbliża się TEN czas??
Normalnie
nie wierzę w sny, ale wierzę w Jego słowa ze snu i czekam.
Pięknych snów Wam życzę:)
wtorek, 27 września 2016
Bóg mówi
Zdarzył mi się taki dzień - gdzie się nie obróciłam w Internecie trafiałam na tego typu grafiki:
Myślicie, że Bóg próbuje mi coś powiedzieć? :)))
piątek, 23 września 2016
"Muszę mieć nowe życie w domu, bo zwariuję"
Takie mniej więcej słowa pojawiły się w mojej głowie ok. 2,5 roku temu. Usłyszał je też M. I zrozumiał, że tu już nie ma miejsca na żaden opór.
Dziewczyny jakoś zamilkły, więc skorzystam i poopowiadam, jak to się stało, że dołączyła do nas owczarka i co nam dało jej pojawienie się w naszym życiu. A dało wiele! Aż sama się dziwię, że tyle wytrzymałam i jeszcze nic tu o niej nie było ;)
Tak, mamy psa :) I nie ma to nic wspólnego z radami typu: "weźcie szczeniaczka, znajomi wzięli i zaraz potem poczęło się dziecko". Nie ma, bo uleganie takim radom najczęściej kończy się dla psa schroniskiem, kojcem, łańcuchem... Bo pies staje się tylko narzędziem do osiągnięcia celu, jakim jest dziecko i staje się zbędny, gdy cel uda się osiągnąć...
A ja po prostu musiałam coś zrobić z tą pustką w domu. Z nadmiarem czasu (mimo licznych obowiązków zawodowych). Z tym, że wracałam z pracy i nie było nic, co by wymusiło na mnie zostawienie jej za sobą. Żyłam non stop pracą. Nie zrozumcie mnie źle - miałam pasję, pracę, którą lubiłam, znajomych, rodzinę, ale to było mało. Do tego stres związany z leczeniem i wędrówką po lekarzach, odczuwalna (w pewnym momencie już może tylko podświadoma) presja ze strony rodziny... Coś musiało się zmienić!
Dziewczyny jakoś zamilkły, więc skorzystam i poopowiadam, jak to się stało, że dołączyła do nas owczarka i co nam dało jej pojawienie się w naszym życiu. A dało wiele! Aż sama się dziwię, że tyle wytrzymałam i jeszcze nic tu o niej nie było ;)
Tak, mamy psa :) I nie ma to nic wspólnego z radami typu: "weźcie szczeniaczka, znajomi wzięli i zaraz potem poczęło się dziecko". Nie ma, bo uleganie takim radom najczęściej kończy się dla psa schroniskiem, kojcem, łańcuchem... Bo pies staje się tylko narzędziem do osiągnięcia celu, jakim jest dziecko i staje się zbędny, gdy cel uda się osiągnąć...
A ja po prostu musiałam coś zrobić z tą pustką w domu. Z nadmiarem czasu (mimo licznych obowiązków zawodowych). Z tym, że wracałam z pracy i nie było nic, co by wymusiło na mnie zostawienie jej za sobą. Żyłam non stop pracą. Nie zrozumcie mnie źle - miałam pasję, pracę, którą lubiłam, znajomych, rodzinę, ale to było mało. Do tego stres związany z leczeniem i wędrówką po lekarzach, odczuwalna (w pewnym momencie już może tylko podświadoma) presja ze strony rodziny... Coś musiało się zmienić!
czwartek, 15 września 2016
Troski, których nie ma
15
sierpnia, Msza św.
W
pierwszych rzędach kobiety przy nadziei. Albo z malutkimi dziećmi.
A nie jest to Msza dla dzieci. Dlaczego akurat teraz przyszły,
dlaczego tak do przodu? Mimowolnie je obserwuję. Odnoszę wrażenie,
że jedna próbuje ukryć widoczny już brzuszek.
Nie
wiem kiedy moje myśli kierują się w stronę zmian u mnie w
rodzinie. Jedno niemowlę i jedna ciąża, czyli już niedługo
dwójka brzdąców na imprezach rodzinnych. A wokół szczęśliwi
rodzice, dziadkowie, ciocie, rodzeństwo. Szczęśliwi, bo na to
drugie dziecko też czekali wiele lat (po pierwszej ciąży, kilka
kolejnych kończyło się poronieniami). W sumie to nie moja rodzina,
ale akurat na imprezach rodzinnych się spotykamy.
I
nagła panika. Nie dam rady. To będzie zbyt wiele. I to
niewypowiedziane współczucie dla nas. Albo pocieszanie, albo cisza
– jedno gorsze od drugiego. I kombinacje – nie będę jeździć.
Pojedzie sam M. Nie, to nie przejdzie. To będziemy się wymawiać i
wpadać przed / po.
Płyną
łzy, a ja proszę: „Mateczko Najświętsza, daj mi siłę być
bezdzietną wśród dzieci, rodziców i dziadków. Oni mają
prawo do swojego szczęścia. Daj mi siłę”.
Wychodzimy.
M. dopytuje, dlaczego płaczę, co się stało. Odpowiadam, że nic
takiego. Milczę.
poniedziałek, 12 września 2016
Psalm 139 Uwielbienie Bożej wszechwiedzy
PANIE, Ty mnie przenikaszi wiesz o mnie wszystko.Wiesz, kiedy zasypiam oraz kiedy wstaję,a moje zamysły z daleka rozpoznajesz.Znasz sposób mojego działania i wypoczywania,widzisz każdą drogę, którą postępuję.O PANIE, zanim usta otworzę, by nimi przemówić,
niedziela, 4 września 2016
Wciąż szukam...
''Ucz
mnie, Panie, wypełniać Twoją świętą wolę, znaleźć i ustalić
miejsce, gdzie mogę Tobie najlepiej służyć''
Ta
modlitwa wisiała kiedyś u mnie w pokoju nad łóżkiem. Powtarzałam
ją w trudnych dla mnie momentach, kiedy potrzebowałam wsparcia z
góry. Potem ją trochę zapomniałam. Wyprowadziłam się, oddałam
mamie swój pokój, a modlitwa gdzieś się zapodziała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)