poniedziałek, 31 października 2016

By być bliżej Boga przez cały dzień - Nowenna Pompejańska

I jeszcze tematyka różańcowa :)
Zamieszczam filmik o. Adama Szustaka nt. odmawiania Nowenny Pompejańskiej. 1 listopada rusza wspólne odmawianie nowenny z o. Adamem - może ktoś będzie chciał i zdąży dołączyć. Może dla kogoś, kto się waha od dłuższego czasu, będzie to impuls do działania w miejsce wahania ;) Tak czy inaczej warto posłuchać tej "instrukcji obsługi".



A to co o. Adam mówi o możliwych trudnościach, które się pojawią, nasuwa mi na myśl trudności, o których niektórzy z Was (modlący się w róży różańcowej małżeństw pragnących potomstwa) mi pisali - wytrwała modlitwa ma moc, a szatanowi zależy, by nas zniechęcić. Miejmy tego świadomość i nie dajmy się :)

Mam jeszcze cały dzień na decyzję, czy przyłączam się do tej pompejanki ze swoją intencją. W grupie zawsze raźniej. W grupie znajomych tym bardziej, więc jeśli się zdecydujecie, napiszcie mi :)

niedziela, 30 października 2016

Zaprosić Maryję i Jezusa do swojego życia


Przez cały październik codziennie odmawiałam 10 różańca w ramach róży różańcowej małżeństw pragnących potomstwa. Rozważałam drugą tajemnicę światła: cud w Kanie Galilejskiej. Ucieszyłam się na nią, nie powiem, jest jedną z moich ulubionych.

1. 
Nie pamiętam dokładnie, w którym to było roku, ale jeszcze zanim się pobraliśmy. W gazetce parafialnej w kościele w Podkowie Leśnej, gdzie byłam akurat na rekolekcjach Ruchu Światło-Życie (chyba to KODA była), trafiłam na fragment rozważań do tego właśnie wydarzenia z życia Jezusa. Komentarz ten tak do mnie przemówił, że go wycięłam, włożyłam do Pisma świętego i nieraz do niego wracałam. Myślę, że w pewien sposób ukształtował moje spojrzenie na małżeństwo i pojawiające się trudności. Także na różnice naszych charakterów i podejścia do różnych spraw.

Oto słowa komentarza:

Wino, którym Chrystus obdarował nowożeńców na weselu w Kanie Galilejskiej, było lepsze niż to, którego zabrakło [...].
   Podobnie rzecz ma się z małżeństwem. Pierwsza miłość jest nacechowana entuzjazmem, radością, wzajemnym obdarowywaniem się bez trudu. I tak aż do pierwszego nieporozumienia. A potem zrodzi się druga miłość, która dzięki oczyszczeniu stanie się głębsza. Miłość, która będzie akceptowała cierpienie i wypływała z pokory.
   Trzeba przebyć długą drogę integracji, ascezy, przebaczenia i cierpliwości, ponieważ jedność nie jest wcale czymś oczywistym. Zgoda w rodzinie nie jest czymś oczywistym, nie przychodzi sama z siebie; sama przychodzi niezgoda.

„Zgoda nie jest czymś oczywistym, nie przychodzi sama z siebie; sama przychodzi niezgoda – te słowa przypominałam sobie często. Nie tylko w sytuacjach małżeńskich,

wtorek, 25 października 2016

Wierzysz, czy wątpisz...

Treści z rekolekcji wciąż we mnie pracują. Trudno wrócić do rzeczywistości i jak tylko mogę opóźniam ten powrót. Chcę jak najdłużej zachować w sobie ten pokój, tę pewność, tę radość ze spotkania z Panem. Pamięcią chwytam wspomnienia atmosfery i ją wciąż chłonę.

Drugiego dnia miałam niesamowite wrażenie, że o. James czyta w moich myślach... Że Pan za pośrednictwem ojca rozstrzyga moje wątpliwości. Pojawiały się pytania i nagle,

niedziela, 23 października 2016

Prosto i autentycznie.

Podczas dzisiejszej mszy rekolekcyjnej z Ojcem Manjackalem pewna refleksja przyszła do mnie jak objawienie.
Muszę przyznać, ze nie byłam wielką entuzjastką tych rekolekcji. Dużo było we mnie jakiegoś niezrozumiałego sceptycyzmu. Sądziłam, że pewnie pojadę, ale może bardziej z ciekawości dla formy, bo znajomi jechali, bo mąż chciał jechać...?
A dziś, po kilku dniach przepełnionych Duchem Świętym w modlitwie, śpiewie, radości i łzach pomyślałam: "TO JEST KOŚCIÓŁ". To kościół autentycznych, otwartych ludzi, którzy chcą w nim być, chcą się razem modlić, ufają, wierzą, trwają.
Chcę być w takim Kościele, moim i autentycznym, bez oskarżeń, hipokryzji, szukania winy w innych.
Ojciec James powiedział, że jeśli nie możemy powiedzieć nic dobrego, to nic nie mówmy. Kierował te słowa do nas w konkretnym kontekście, ale dla mnie są bardzo aktualne na każdą chwilę.
Proste-genialne! W prostocie siła.

Jesteście jedno, czyli jak Bóg mówi mi: "bez męża nie"

To były nasze pierwsze rekolekcje małżeńskie. Może dlatego byłam pod takim wrażeniem - tego, jak wiele o małżeństwie można powiedzieć, jak wszystko oprzeć na Słowie Bożym, jak można we dwoje przeżywać to Słowo i wspólnie się modlić. I że tak ważne jest, by być razem i dla siebie. O. James wiele razy powtarzał: "na tych rekolekcjach robicie wszystko razem" - do komunii razem (nawet, gdy przyjmuje ją tylko jedno), posiłki razem, do modlitwy wiernych wychodzimy razem.

Mamy swoje obowiązki, codziennie w przerwie obiadowej musieliśmy podjechać do domu. Pierwszego dnia pojechał M. Gdy zaczęła się konferencja, a jeszcze nie wrócił, nie mogłam się skupić, ani wysiedzieć w miejscu (tak zresztą mam za każdym razem, gdy zdarzy nam się pójść oddzielnie do kościoła, a M. ma dołączyć, bo jedzie np. z pracy - póki nie dołączy nie jestem w stanie się skupić).

Drugiego dnia ja pojechałam sama (kolejka do spowiedzi posuwała się tak wolno, że nie zdążylibyśmy razem pojechać; ale warto było w niej stać - Chwała Panu!).

Dopiero trzeci dzień

sobota, 22 października 2016

brak słów

Doznałam dziś niesamowitej mocy, działania Ducha Świętego. Nie umiem tego dobrze wyrazić słowami. Gdy klęczałam przed Ojcem Jamesem, w kręgu modlących się nad nami ludzi, poczułam się, jakby prąd przeze mnie płynął...I potem, wszystko to, co widziałam, co czułam... To było...niesamowite? niewiarygodne? Nie da się tego pojąć. Przeżycia z tego wieczoru na rekolekcjach zostaną we mnie.
Zostanie też to, co chyba najważniejsze: spokojna pewność, że obietnica Boga dana nam NA PEWNO SIĘ WYPEŁNI.

Chwała Panu!

Nie wszystko w życiu musi iść gładko

Przez te wszystkie problemy z płodnością ciągle odczuwam jakieś niezadowolenie z mojego życia. Chciałabym, aby było inne. Poszukuję atrakcji i spektakularnych zdarzeń. Co i rusz przychodzą mi nowe pomysły, sposoby na życie. Niestety, a może na szczęście, to tylko mało poważne plany, które nie mają szansy zrealizowania się. Brakuje mi odwagi i determinacji, a to z kolei mocno mnie frustruje. I tak od kilku tygodni pojawia mi się myśl, że może właśnie ta trudna i nudna rzeczywistość to najlepsze co może mnie spotkać! W pierwszym momencie taka myśl to dla mnie totalne głupstwo, ale im dłużej o tym myślę, zaczynam się przekonywać, że coś może w tym jest. PAN BÓG PRZECIEŻ WIE LEPIEJ! Oczywiście, że nie mam na to wszystko zgody! Brakuje mi rozeznania! Nie widzę jeszcze w tym sensu! Może to tylko taki chwilowy zwrot, pewnie za jakiś czas znowu zmieni mi się nastawienie. Ostatnio co i rusz wychodzą u nas jakieś mało przyjemne sytuacje i tęsknię za tą nudą sprzed kilku tygodni. Wczoraj zamówiłam za nas mszę bo czuję, że coś dziwnego się dzieje. W związku z tym wszystkim ostatnio modlę się fragmentem z „Małego Księcia” Antoine’go de Saint-Exupéry - jest w nim wszystko co w tym czasie chce Panu Bogu powiedzieć:

Panie, nie modlę się o cuda ani o wizje, proszę tylko o siłę na moje dni. Naucz mnie sztuki małych kroków.
Uczyń mnie bystrym i zaradnym, abym potrafił dokonywać ważnych odkryć i nabywać doświadczeń wśród różnorodności każdego dnia.
Pomóż mi lepiej wykorzystywać mój czas. Obdarz mnie zmysłem odróżniania tego co ważne od tego, co nieistotne.
Modlę się o siłę dyscypliny i umiaru, nie tylko aby przejść przez życie, ale i po to by przeżywać swoje dni pożytecznie, i dostrzegać niespodziewane przyjemności i wzloty.
Uchroń mnie przed naiwną wiarą, że wszystko w życiu musi iść gładko. Daj mi trzeźwe rozpoznanie, że trudności, porażki, wpadki, niepowodzenia są nam dane przez samo życie, byśmy mogli wzrastać i dojrzewać.
Ześlij mi właściwą osobę we właściwym czasie, która będzie miała dość odwagi i miłości, aby mówić prawdę!
Wiem że wiele problemów rozwiązuje się bez mojej pomocy, więc proszę, naucz mnie cierpliwości.
Wiesz jak bardzo potrzebujemy przyjaźni. Uczyń mnie godnym tego najpiękniejszego, najtrudniejszego, najbardziej ryzykownego i kruchego daru życia.
Daj mi tyle wyobraźni, abym mógł dzielić się z innymi odrobiną ciepła, we właściwym miejscu, o właściwym czasie, poprzez słowa czy w milczeniu.
Oszczędź mi strachu przed przegapieniem czegoś w życiu.
Nie dawaj mi tego co wydaje mi się że pragnę, lecz to czego naprawdę potrzebuję.

Naucz mnie sztuki małych kroków!

piątek, 21 października 2016

O Kapłanach

Kapłani-łącznicy ludzi z Bogiem. Na mojej drodze Bóg postawił kilku szczególnie dla mnie ważnych. I dziś kilka słów o nich.
Żadnego z Duchownych, o których myślę, nie znam lub nie znałam długo, ale tak się składało
w moim życiu, że gdy był jakiś bardzo trudny moment to intuicyjnie kierowałam się w ich stronę lub otrzymywałam od Boga dar ich spotkania. Szłam zwykle w trudnych emocjach po poradę, po rozmowę, po rozgrzeszenie, po modlitwę, po pocieszenie...  Nigdy się nie zawiodłam!! Nie spotkałam na swej drodze złego kapłana. Jestem wdzięczna Bogu za tę wielką łaskę szczególnie dziś, gdy znów na Dobrego Kapłana mogłam liczyć.

Dziś szczególnie się za nich modliłam, niektórych Pan powołał do Siebie...
Boże, miej w swej opiece wszystkich Kapłanów, którzy stanęli na naszej drodze, błogosław Im w Ich posłudze. Niech dobrych Kapłanów nigdy nie zabraknie!

czwartek, 20 października 2016

na scenie życia

Czy na scenie życia jestem dobrym aktorem...? Czy wkładam w to całą siebie, czy jestem wiarygodna...? Czy przyjmuję wszystkie uwagi z pokorą...?

Choć gram w swoim życiu główną rolę, to przecież Reżyserem nie jestem. Nawet scenariusz dla mnie już dawno napisany. Więc staram się wypaść na tej scenie jak najlepiej. Czasem coś nie wyjdzie, potknę się, zapomnę tekstu, czasem scenę chciałoby się powtórzyć...Ale czasu cofnąć nie można...
Jak każdy Aktor marzę o Oscarze, ale na razie choćby drobna pozytywna recenzja, małe oklaski... drobny krok do własnego rozwoju...

...show must go on...

piątek, 7 października 2016

Latam nad ziemią:)))

Dowiedziałam się, że znajomi z kursu adopcyjnego dostali synka:) Pierwsi z naszej grupy:) Coś ruszyło! Hip hip huraaa! Rozmawiałam z koleżanką dziś chyba około godziny i nie było mi dość. Mogłabym tego słuchać i słuchać:) Najchętniej bym tu wszystko napisała, ale to historia S., ja opiszę swoją, jeśli będzie mi dane. Zdradzę tylko, że koleżanka mówiła, że synek w rodzinie zastępczej tak naprawdę miał wszystko. Był zadbany, najedzony, miał dużo fajnych zabawek. On potrzebował bliskości. Opowiadała jak synek podnosi bluzkę ze swojego brzuszka i z jej i przytula się skóra do skóry. Uwielbia tak się przytulać, uwielbia być blisko. Mówiła, że czasem nawet jak je, to trzyma ją za rękę.

Wiem, że różnie bywa, wiem, że są też problemy te większe i mniejsze. Jednak, gdy pomyślę sobie, że my tu żyjemy na swojej planecie, ze swoim problemem niepłodności, czujemy się czasem niepotrzebni, szukamy sensu, a tak blisko znajduje się druga planeta, na której jest ktoś, kto potrzebuje miłości i opieki, to czuje sens mojego życia bardzo mocno. Trzeba tylko jeszcze trochę cierpliwości.

W każdym razie dziś jest bardzo dobry dzień. Słucham listy przebojów trójki i latam nad ziemią:) 

wtorek, 4 października 2016

Życie matki


Dziś podczas rozważań różańcowych moje myśli niespodzianie skierowały się ku tajemnicy Zwiastowania (niespodzianie, bo dziś wtorek - rozważanie tajemnic bolesnych). I myśl: przecież życie Maryi było zagrożone jeszcze ZANIM począł się Jezus! Przecież była zaręczona z Józefem, a dziecko nie miało być jego. A to dla dziewczyny współczesnej Maryi oznaczało jedno – ukamienowanie. Jeszcze nie było nowego życia, a Maryja już zadeklarowała gotowość poświęcenia dla niego swojego życia.

Jak dalekie to od tych postaw, które obserwujemy dzisiaj...

Maryjo, kształtuj moje serce na wzór serca swego.