piątek, 27 maja 2016

Dzień Matki

Oprócz Bożego Narodzenia i Dnia Dziecka, jeden z trudniejszych dni w roku... 
W tym roku minął wyjątkowo bezboleśnie – może dlatego, że zbiegł się z Bożym Ciałem i nie miałam akurat styczności z mamami i dziećmi (no dobrze – na procesji i w kościele miałam, ale jakoś Pan Bóg zadbał, by nie było to zbyt bolesne).

A może dlatego, że się zabezpieczyłam, zapraszając gości. Nie było czasu na analizy, wpadłam w wir przygotowań, radosnego oczekiwania na nich, potem przemiłe popołudnie. Ponieważ dzielimy to samo doświadczenie, nie było ryzyka, było bezpiecznie.

Na fejsbuka zajrzałam tylko w telefonie i trafiłam na życzenia s. Anny Marii Pudełko:
Wszystkim kobietom życzę,
aby odkrywały swoje powołanie do macierzyństwa
czy to naturalnego czy duchowego!
W porządku – wszystkim kobietom, czyli i mnie, nie jestem wykluczona.

Dopiero dziś rano włączyłam komputer – spokojnie popatrzyłam, co się pojawiło (nawet na zdjęcia laurek, które zamieścili znajomi), obejrzałam 2 filmiki o macierzyństwie, jego wyzwaniach i wartości, przesłałam do bliskich mi matek (tak, są takie uprzywilejowane i wybrane, sprawdzone) i nagle, zupełnie nieoczekiwanie weszłam w link tekstu Refleksja matki - udostępniony przez Cała Piękna – Kobieta Boska Tajemnica. Kliknęłam, bo wpis w poście (wyimek z tekstu) kończył się: Jest dobrze... Ale... Mój siódmy zmysł pragnącej zadziałał bezbłędnie. Już po chwili ryczałam jak bóbr...


Ale to dobre łzy, oczyszczające. I dobry, bardzo dobry tekst. A ja ryczę, ilekroć do niego zaglądam. Do tego fragmentu, zaczynającego się od: Ale...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz