czwartek, 5 maja 2016

Czy po prostu nie można przestać chcieć?

Uwierzyłam. Znowu uwierzyłam w cud, który niestety się nie wydarzył. Jest mi źle, chce mi się krzyczeć. Nie potrafię zrozumieć po co mi to pragnienie. Tak samo mocno jak chcę dziecka, chcę dziś, aby Pan Bóg zabrał mi tę tęsknotę. Jeśli nie mogę go mieć, to nie chcę też tego uczucia. Tak by było najprościej, ale podobno wżyciu nie chodzi o to, aby było prosto. 

Ostatnio ktoś mi powiedział, że to marzenia i nadzieja pozwalają nam iść do przodu. Zawsze w takich momentach myślę o przyszłości, która stawia mnie wobec pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi. Szczególnie myślę o starości i umieraniu. I żeby już nie brnąć więcej w ten temat, chcę podzielić się z Wami fragmentem, który od tygodnia mnie mocno dotyka. Wyobrażam sobie siebie w tej scenie. Oby mi to kiedyś było dane.

Wierzę, tak wierzę, że dnia pewnego,
a będzie to Twój dzień, mój Boże,
pójdę ku Tobie chwiejnymi krokami,
niosąc w rękach wszystkie moje łzy
i to serce tak dziwne, które Ty mi dałeś,
Przyjdę pewnego dnia, a Ty odczytasz na mej twarzy
wszystkie radości, smutki, wszystkie walki na drogach wolności.
Pewnego dnia, a będzie to Twój dzień, mój Boże,
Przyjdę do Ciebie i w prawdziwym wybuchu
mego zmartwychwstania dowiem się wreszcie,
że czuła miłość to Ty,
że moja prawdziwa wolność to także Ty.
Przyjdę do Ciebie, mój Boże,
i ukażesz mi swoje oblicze.
Przyjdę do Ciebie z moim najbardziej szalonym marzeniem:
żeby Ci przynieść świat w moich ramionach.
Przyjdę do Ciebie i wykrzyczę Ci pełnym głosem
całą prawdę o życiu na ziemi.
Będę krzyczał krzykiem z głębi wieków:
„Ojcze, starałem się być człowiekiem,
a jestem Twoim dzieckiem!”.
                                               J. Leclercq

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz