czwartek, 4 sierpnia 2016

Jeszcze nie

Czytam książkę Billa Hybelsa Zbyt zajęci, by się NIE modlić. Zwolnij tempo, aby spotkać Boga. Książkę gorąco polecam (wypatrzyłam ją podczas Targów Wydawców Katolickich, na stoisku wydawnictwa esprit), a jeden z fragmentów tak pasuje do różnych rozterek, które są naszym udziałem, że muszę się nim podzielić i pozwalam go sobie po prostu zacytować.

Żyjemy w społeczeństwie instant, zawsze próbując zrobić wszystko coraz szybciej. Autostrady mają szybkie pasy, supermarkety możliwość błyskawicznej obsługi, filmy i programy w telewizji dostajemy na żądanie” i chcemy zmienić swój komputer, jeśli musimy na coś czekać pięć sekund. Wszystko to tłumaczy, dlaczego ludzie mówią mi: „Nie wiem, co o tym myśleć. Modlę się w pewnej intencji od trzech dni i Bóg jeszcze nic z tym nie zrobił”.


(...)
Jutro mam urodziny. Czy mogę już otworzyć prezenty?”
(...)
Mam już czternaście lat, nauczysz mnie już prowadzić samochód?”

Dzieci nienawidzą słyszeć w odpowiedzi: „Jeszcze nie”. W każdym z nas jest takie niecierpliwe dziecko, dziecko, które pragnie, aby Bóg odpowiedział na każdą potrzebę, spełnił każdą prośbę, przesunął teraz każdą górę, najlepiej na wczoraj. Gdy nasz wszystkowiedzący, najmądrzejszy i kochający Ojciec niebieski daje nam odpowiedź: „Jeszcze nie”, jak reagujemy – dojrzali, dorośli ludzie? „Ale, Boże, nie rozumiesz. Ja potrzebuję tego teraz. Nie za trzy lata. Nie za trzy miesiące. Nie za trzy dni. Słuchaj, gdy się modlę – daj mi to teraz!”.

Bóg jednak jest nie bardziej skłonny do ustępstw wobec dziecinnych próśb o natychmiastową gratyfikację niż mądrzy rodzice. Po prostu potrząsa głową nad naszą niedojrzałością i mówi: „Kop i krzycz, jeśli masz ochotę, ale nie dostaniesz jeszcze tego, co chcesz. Zaufaj Mi. Wiem, co robię. Mam swoje powody”.

(...)
Czasami Bóg opóźnia coś, aby sprawdzić naszą wiarę.
(...)
Czasem Bóg odwleka coś, abyśmy mogli zmodyfikować naszą prośbę.
(...)
Czasem Bóg odwleka wysłuchanie modlitwy, abyśmy mogli rozwinąć takie cechy charakteru , jak wytrzymałość, zaufanie, cierpliwość i oddanie – cechy, jakich nabywamy tylko wtedy, gdy czekamy cierpliwie i ufamy w Jego wyczucie właściwego czasu. Duchowy wzrost dokonuje się w znacznej mierze przez cierpienie, ból, zmaganie, rozterkę i rozczarowanie.(...)
Możemy nie być w stanie dostrzec przyczyn tej zwłoki, ale nie jest to zaskakujące. Jak powiedział Bóg ustami swego proroka Izajasza: „Myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami. (...) Jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi” (Iz 55, 8-9). Jesteśmy stworzeniem, Bóg jest Stwórcą. Wie, kiedy nadchodzi właściwy czas.

Często zastanawiałem się, czy Bóg mówi „nie”, abym mógł się później przekonać, że mówił tylko „jeszcze nie”, aby przygotować większy cud niż ten, o który się początkowo modliłem. Gdy dostrzegam rezultaty, a Boża mądrość potwierdza się, jestem szczęśliwy, że cierpliwie czekałem, aby się ona objawiła.

Tak, niełatwo jest czekać cierpliwie i z ufnością. Gdy czas ucieka, wszyscy dookoła już dzieci mają – ba! te dzieci już są w szkole, już przystąpiły / przygotowują się do I komunii, pojawiają się kolejne; gdy wciąż padają pytania: „a wy kiedy?” lub gdy te pytania już przestają padać. Czasem się wydaje, że łatwiej by było usłyszeć zdecydowane „nie”, niż zastanawiać się, czy może to właśnie „jeszcze nie”. Ale trzeba się zatrzymać – w swoich pragnieniach, oczekiwaniach, z pokorą. Stanąć na modlitwie i powiedzieć z ufnością: „Panie, stworzyłeś nas z miłością, znasz nasze drogi, Twoje myśli górują nad myślami naszymi, niech się dzieje wola Twoja. Amen”.

3 komentarze:

  1. Pewnie tak jest. Gdzieś głęboko trochę czuję, że Bóg wie co robi, że trzeba czekać, że mój plan wcale nie jest taki dobry. Ale kiedy mija miesiąc za miesiącem, rok za rokiem i nic się nie dzieje i nawet nie wiem w którą pójść stronę to czuję się wyrzucona na margines życia. Pytania o moje powołanie oczywiście pozostają bez odpowiedzi. Nie mam żadnej pasji, której mogłabym się oddać bez reszty. Próbuję różnych rzeczy, ale albo szybko mnie nudzą, albo po prostu się do nich nie nadaję. I już nawet nie tyle frustruje mnie odpowiedź "Jeszcze nie" lub "Nie!" co to ciągłe czekanie, z którego na ten moment dla nikogo nic dobrego nie wynika. Od jakiegoś czasu proszę o "coś zamiast". Cisza.
    Przepraszam za tak pesymistyczny komentarz. Twój wpis fajnie wyjaśnia naszą sytuację. Ale dziś moja nadzieja znów umarła i stąd taki nastrój. Potrzebuję kilku dni. Będzie lepiej.
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jutro będzie lepiej! Przecież wyruszamy w naszą nowennową pielgrzymkę :) Nasza duchowa przystań. Ściskam i do jutra Kochana!
      Ewa

      Usuń
    2. Tak, jak myślę o jutrzejszym dniu to od razu mi lepiej! Cieszę się, że się spotkamy:))))

      Usuń