Oprócz Bożego Narodzenia i Dnia
Dziecka, jeden z trudniejszych dni w roku...
W tym roku minął
wyjątkowo bezboleśnie – może dlatego, że zbiegł się z Bożym
Ciałem i nie miałam akurat styczności z mamami i dziećmi (no dobrze
– na procesji i w kościele miałam, ale jakoś Pan Bóg zadbał, by nie było to
zbyt bolesne).
A może dlatego, że się
„zabezpieczyłam”,
zapraszając gości. Nie było czasu na analizy, wpadłam w wir
przygotowań, radosnego oczekiwania na nich, potem przemiłe
popołudnie. Ponieważ dzielimy to samo doświadczenie, nie było
ryzyka, było bezpiecznie.
Na fejsbuka zajrzałam tylko w
telefonie i trafiłam na życzenia s. Anny Marii Pudełko:
W porządku –
wszystkim kobietom, czyli i mnie, nie jestem wykluczona.
Dopiero dziś rano włączyłam
komputer – spokojnie popatrzyłam, co się pojawiło (nawet na
zdjęcia laurek, które zamieścili znajomi), obejrzałam 2
filmiki o macierzyństwie, jego wyzwaniach i wartości, przesłałam
do bliskich mi matek (tak, są takie uprzywilejowane i wybrane, sprawdzone) i nagle, zupełnie nieoczekiwanie weszłam
w link tekstu Refleksja matki - udostępniony przez Cała
Piękna – Kobieta Boska Tajemnica. Kliknęłam, bo wpis w poście
(wyimek z tekstu) kończył się: Jest dobrze... Ale... Mój siódmy zmysł pragnącej zadziałał bezbłędnie. Już po chwili ryczałam jak bóbr...
Ale to
dobre łzy, oczyszczające. I dobry, bardzo dobry tekst. A ja ryczę,
ilekroć do niego zaglądam. Do tego fragmentu, zaczynającego się
od: Ale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz