wtorek, 12 kwietnia 2016

Trudny czas ma swój czas

Wiosna. Przyroda budzi się do życia. Wielu ludzi czuje radość, nadzieję, pozytywniej patrzy na świat. I wpisy na naszym blogu takie pozytywne.

Jestem jakaś oporna. W sercu znów zagościł mi smutek i pustka. Nawet trudno pisać. Dręczące pragnienie rodzicielstwa, pytania o sens powołania, obawa o przyszłość. I to wszystko akurat w radosnym okresie Wielkanocnym, w czasie, kiedy Zmartwychwstały Pan przychodzi i mówi „Pokój Wam”. Nie słyszę. ZŁY doskonale wie kiedy uderzyć.

Szczęśliwie DOBRY też nie śpi. Na ratunek przychodzi mi artykuł, w trochę już zakurzonym „Gościu Niedzielnym”, którego wcześniej tylko pobieżnie przejrzałam. Już w akapicie wprowadzającym czytam „Bóg podpowiada: Jesteś skamieniały, odprawiasz żałobę, czujesz się zgnieciony, zdeptany, rozdarty? Błogosław”. W pierwszej chwili trudno przyjąć te słowa, jednak w moim sercu tli się pragnienie, by nawet w najtrudniejszych sytuacjach uwielbiać Boga. Mimo, że to wyższa szkoła jazdy, spróbuję! …może na początek zacznę się więcej uśmiechać.

1 komentarz:

  1. Asiu dziękczynienie Bogu w bolesnych momentach i przebaczanie to dla mnie najtrudniejsze wyzwania naszej wiary. Często, gdy doświadczam niemocy na tych polach znajduję też wskazówki jak sobie z tym radzić, najczęściej długo z tym walczę. Tak było z nowenną pompejańską, zanim zaczęłam ją odmawiać przez kilka miesięcy wszędzie o niej słyszałam. Podobnie było z dziękczynieniem w każdym położeniu, nie wiedziałam jak się za to zabrać, ale wciąż widziałam artykuły na ten temat i recenzje książki Merlin Carothers „Moc uwielbienia”- na pewno się z nią zetknęłaś. Asiu myślę, że nieprzypadkowo „odkurzyłaś” właśnie ten numer GN.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń