To
nic, że na termometrze ledwo +5 stopni (i ponoć już dziś wiele
więcej nie mogę się spodziewać...). To nic, że okna jeszcze nie
umyte, a za kilka dni Święta... To nic, że w poniedziałek
najgorzej mi się wstaje...
To
nic, bo właśnie przyszła ONA:). WIOSNA.
I
już słońca więcej, już dzień dłuższy i więcej się chce. Już
przyroda się budzi i ptaki szaleją.
I
we mnie coraz większy płomyk nadziei na wiosenne odrodzenie, na
nowe pomysły, na większą radość życia, na oddychanie pełną
piersią.
Po
każdej zimie, nawet najdłuższej, przychodzi wiosna. Nawet, jeśli
jeszcze w to nie wierzysz, to po prostu tak będzie. Nie zawsze
przyjdzie spektakularnie, z naręczem kwiatów i armią skowronków.
Czasem tylko połaskocze Cię w nos swym pierwszym promykiem. Miej
oczy i serce otwarte, bądź cierpliwy, otwieraj się na nowe
pomysły, nowe szanse, nowe życie...
Do
każdego z nas przyjdzie jego wiosna!
Wiosennie
ściskam Wszystkich. Życzę wiosny w sercach i za oknem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz