Wydarzenia
ostatnich dni związane z projektem zaostrzenia ustawy o
planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży przytłaczają. Akcje typu:
„Nie dla torturowania kobiet w Polsce”, akcja i demonstracje z
wieszakiem, „incydent” w kościele św. Anny... Z niedowierzaniem
obserwuję, co się dzieje. Rozmawiam o obronie życia, o potrzebie
zabierania głosu w tej sprawie (choćby wśród swoich znajomych) w
momencie, gdy tak głośno krzyczą przeciw życiu. I co słyszę?
„Jestem całym sercem za życiem, jestem wierząca, przecież
wiesz. Ale uważam, że jako osoba, która nigdy nie była w ciąży,
nie ma dzieci i być może ich mieć nie będzie, nie mam prawa się
wypowiadać. I dlatego nie zabiorę głosu. To byłoby nieuczciwe".
Nie
byłam w ciąży, nie mam dzieci i być może ich mieć nie będę,
ale uważam wprost przeciwnie. Prawo do obrony życia przysługuje
każdemu. Potrzebne są głosy za życiem, autentyczne świadectwa.
Nie ataki. Przypomnienie, że życie to świętość i nie do ludzi
należy decyzja, kiedy się zacznie i kiedy zakończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz