Wiosna.
Przyroda budzi się do życia. Wielu ludzi czuje radość, nadzieję,
pozytywniej patrzy na świat. I wpisy na naszym blogu takie
pozytywne.
Jestem
jakaś oporna. W sercu znów zagościł mi smutek i pustka. Nawet
trudno pisać. Dręczące pragnienie rodzicielstwa, pytania o sens
powołania, obawa o przyszłość. I to wszystko akurat w radosnym
okresie Wielkanocnym, w czasie, kiedy Zmartwychwstały Pan przychodzi
i mówi „Pokój Wam”. Nie słyszę. ZŁY doskonale wie kiedy
uderzyć.
Szczęśliwie
DOBRY też nie śpi. Na ratunek przychodzi mi artykuł, w trochę już
zakurzonym „Gościu Niedzielnym”, którego wcześniej tylko
pobieżnie przejrzałam. Już w akapicie wprowadzającym czytam „Bóg
podpowiada: Jesteś skamieniały, odprawiasz żałobę, czujesz się
zgnieciony, zdeptany, rozdarty? Błogosław”. W pierwszej chwili
trudno przyjąć te słowa, jednak w moim sercu tli się pragnienie,
by nawet w najtrudniejszych sytuacjach uwielbiać Boga. Mimo, że to
wyższa szkoła jazdy, spróbuję! …może na początek zacznę się
więcej uśmiechać.
Asiu dziękczynienie Bogu w bolesnych momentach i przebaczanie to dla mnie najtrudniejsze wyzwania naszej wiary. Często, gdy doświadczam niemocy na tych polach znajduję też wskazówki jak sobie z tym radzić, najczęściej długo z tym walczę. Tak było z nowenną pompejańską, zanim zaczęłam ją odmawiać przez kilka miesięcy wszędzie o niej słyszałam. Podobnie było z dziękczynieniem w każdym położeniu, nie wiedziałam jak się za to zabrać, ale wciąż widziałam artykuły na ten temat i recenzje książki Merlin Carothers „Moc uwielbienia”- na pewno się z nią zetknęłaś. Asiu myślę, że nieprzypadkowo „odkurzyłaś” właśnie ten numer GN.
OdpowiedzUsuńKinga