poniedziałek, 15 lutego 2016

Na pustyni naszej niemocy

Bezkres suchego piachu, gorąca. Pustka, brak życia, samotność, brak nadziei...
Pustynia.

Czy tak się czasem nie czuję? Jak w środku pustyni? Jakby pustynia była we mnie, mimo wielu ludzi dokoła? Wśród matek w pobliskim parku? W niezliczonych sklepach na rodzinnych zakupach? W rodzinie, gdzie co rusz kolejnej młodej mamie jest dane cieszyć się z dziecka?

A może, jak Jezus, jestem wyprowadzana na pustynię i poddawana pokusom? Pokusie zbytniej ufności w ludzi, w kolejnych specjalistów, którzy na pewno pomogą...? Pokusie kolejnych leków, suplementów, zabiegów, po których już na pewno się uda...? Pokusie braku pokory wobec Bożego planu, który przecież już dawno jest dla mnie napisany?

Stojąc na pustyni, widzimy tylko jej niezmierzoną pustkę. Gdy udaje się wznieść wysoko nad ziemię, uchwycić szerszą perspektywę, widać już kres, widać zielone brzegi życia.


Panie, pozwól mi, karmiąc się Twoim Słowem, wznieść się nad moją pustynię braku rodzicielstwa. Prowadź mnie Swoim Słowem do Życia. Daj mi dojrzeć szerszą perspektywę, naucz czerpać łaski z tego bolesnego dla mnie doświadczenia, by umocnić się i moc przekazywać innym. Jezu, umocnij mnie wobec pokus czających się wokoło.


1 komentarz:

  1. Daj mi siłę, żeby się nie poddawać. Żeby w chwilach samotności, niemocy, słabości, niezrozumienia, znaleźć motywację. By trwać, stawać się silniejszym, lepszym i wychodzić zwycięsko z trudów jakie przynosi życie.
    A.

    OdpowiedzUsuń