wtorek, 9 lutego 2016

Nie wierzę w przypadki



Wydarzenia ostatnich dni były dla nas stresujące, bo będą miały poważny wpływ na nasze życie przez następnych kilka lat. Nawet nie wiem kiedy wdarł się do naszego domu lęk i niepokój. Wszystko zbiegło się w czasie z kolędą. Spodziewaliśmy się zaprzyjaźnionego księdza, który jednak nie przyszedł, ponieważ inny wikary pomimo wcześniejszych ustaleń pomylił numery mieszkań i stanął w naszych drzwiach. 
Wikary odczytał psalm 131 Odpoczynek w Bogu.

„Panie, moje serce się nie wynosi,
oczy moje nie patrzą z góry,
nie ubiegam się o rzeczy wielkie
ani o zbyt cudowne
I oto jestem spokojny.
Ucichłem jak niemowlę, nakarmione przez matkę,
Jestem jak nakarmione niemowlę.
Niech Izrael zaufa  Panu
Teraz i na wieki!”

Od razu wiedziałam, że te słowa są skierowane do mnie - ogarniętej lękiem. Pan przychodzi aby mi przypomnieć, że nie mogę polegać wyłącznie na sobie, że pokój ducha możliwy jest tylko, gdy z dziecięcą ufnością powierzę Mu swoje problemy, swoje życie. Po tym co usłyszałam byłam już spokojniejsza, ale to nie wszystko. Okazało się, że wikary dobrze zna i wyraża się z uznaniem o osobach, co do których uczciwości miałam podejrzenia. Moje wątpliwości zostały zupełnie rozwiane i wyraźnie odczułam ulgę. 

Ktoś powie, że sytuacja była banalna. Fakt, mogłam się posłużyć bardziej spektakularnym przykładem bo Bóg jest przy nas nieustannie. Pan szuka sposobu jak do nas dotrzeć, dziś, właśnie teraz, nie narzuca się ale daje znaki, które niestety często bagatelizujemy lub uznajemy, że są wynikiem zbiegu okoliczności. Tymczasem, wszystkie wydarzenia wpisują się w misterny Boski plan.
Myśląc o Boskim planie na nasze życie, w którym nie ma miejsca na przypadek przypominam sobie przesłanie z filmu "Czy wierzysz naprawdę?" (reż. Jon Gunn). Jesteśmy jak dzieci, które siedzą na podłodze po lewej stronie gobelinu i widzą tylko plątaninę nici, nie potrafimy dostrzegać Bożego planu w naszym życiu, znaków które towarzyszą nam co dzień. Tymczasem ta plątanina nici układa się w piękny obraz, ale widoczny dopiero z drugiej strony. Szczególnie zapadło mi w pamięć zdanie „pewnego dnia już nie będziemy siedzieć na podłodze, przejdziemy na drugą stronę gobelinu, a geniusz Boskiego dzieła stanie się jasny… Osobiście nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Jego arcydzieło...”.

Nie czekajmy na ten niewątpliwie wspaniały moment, kiedy zrozumiemy wszystko czego doświadczamy, już dziś zauważmy znaki dane nam przez Pana.

2 komentarze:

  1. To prawda: tak rzadko udaje nam się odczytać Boskie plany co do nas, znaki które otrzymujemy a ich nie widzimy... A ten gobelin - niesamowite porównanie, piękne, obrazowe!
    Gratuluję pomysłu "takiego" bloga!

    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. W imieniu naszej piątki dziękuję:)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń