Wydarzenia ostatnich dni
były dla nas stresujące, bo będą miały poważny wpływ na nasze życie przez
następnych kilka lat. Nawet nie wiem kiedy wdarł się do naszego domu lęk i
niepokój. Wszystko zbiegło się w czasie z kolędą. Spodziewaliśmy się
zaprzyjaźnionego księdza, który jednak nie przyszedł, ponieważ inny wikary pomimo
wcześniejszych ustaleń pomylił numery mieszkań i stanął w naszych drzwiach.
Wikary odczytał psalm 131 Odpoczynek w Bogu.
Wikary odczytał psalm 131 Odpoczynek w Bogu.
„Panie, moje serce się nie
wynosi,
oczy moje nie patrzą z
góry,
nie ubiegam się o rzeczy
wielkie
ani o zbyt cudowne
I oto jestem spokojny.
Ucichłem jak niemowlę,
nakarmione przez matkę,
Jestem jak nakarmione
niemowlę.
Niech Izrael zaufa Panu
Teraz i na wieki!”
Od razu wiedziałam, że te
słowa są skierowane do mnie - ogarniętej lękiem. Pan przychodzi aby mi
przypomnieć, że nie mogę polegać wyłącznie na sobie, że pokój ducha możliwy
jest tylko, gdy z dziecięcą ufnością powierzę Mu swoje problemy, swoje życie.
Po tym co usłyszałam byłam już spokojniejsza, ale to nie wszystko. Okazało się,
że wikary dobrze zna i wyraża się z uznaniem o osobach, co do których
uczciwości miałam podejrzenia. Moje wątpliwości zostały zupełnie rozwiane i
wyraźnie odczułam ulgę.
Ktoś powie, że sytuacja była banalna. Fakt, mogłam się
posłużyć bardziej spektakularnym przykładem bo Bóg jest przy nas nieustannie. Pan
szuka sposobu jak do nas dotrzeć, dziś, właśnie teraz, nie narzuca się ale daje
znaki, które niestety często bagatelizujemy lub uznajemy, że są wynikiem zbiegu
okoliczności. Tymczasem, wszystkie wydarzenia wpisują się w misterny Boski plan.
Myśląc o Boskim planie na
nasze życie, w którym nie ma miejsca na przypadek przypominam sobie przesłanie z
filmu "Czy wierzysz naprawdę?" (reż. Jon Gunn). Jesteśmy jak dzieci,
które siedzą na podłodze po lewej stronie gobelinu i widzą tylko plątaninę
nici, nie potrafimy dostrzegać Bożego planu w naszym życiu, znaków które
towarzyszą nam co dzień. Tymczasem ta plątanina nici układa się w piękny obraz,
ale widoczny dopiero z drugiej strony. Szczególnie zapadło mi w pamięć zdanie
„pewnego dnia już nie będziemy siedzieć na podłodze, przejdziemy na drugą
stronę gobelinu, a geniusz Boskiego dzieła stanie się jasny… Osobiście nie mogę
się doczekać, żeby zobaczyć Jego arcydzieło...”.
Nie czekajmy na ten niewątpliwie
wspaniały moment, kiedy zrozumiemy wszystko czego doświadczamy, już dziś
zauważmy znaki dane nam przez Pana.
To prawda: tak rzadko udaje nam się odczytać Boskie plany co do nas, znaki które otrzymujemy a ich nie widzimy... A ten gobelin - niesamowite porównanie, piękne, obrazowe!
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu "takiego" bloga!
Pozdrawiam,
A.
W imieniu naszej piątki dziękuję:)
OdpowiedzUsuńKinga